niedziela, 31 marca 2013

W rytmie flamenco

22 marca w siedzibie Zespołu Szkół Artystyczno-Projektowych w Tarnowskich Górach rozstrzygnięto konkurs regionalny W rytmie flamenco. Konkurs przeznaczony był dla uczniów wszystkich typów szkół. Prace konkursowe można było przygotowywać w trzech kategoriach: projekt stroju damskiego, projekt nadruku na koszulkę oraz model odzieży. Prace we wszystkich kategoriach były inspirowane kulturą hiszpańską. Naszą szkołę reprezentowały dwie urocze uczestniczki kółka bibliotecznego Silva Libris: Agata Stadnicka i Agnieszka Stadnicka z klasy 3b. Chociaż dziewczyny niestety nie zdobyły nagrody, to ich projekty nadruku na koszulkę naszym skromnym zdaniem są najlepsze!. Oba projekty zostały wystawione podczas wernisażu prac konkursowych i można je oglądać do połowy kwietnia w siedzibie szkoły. Starsi koledzy mogą zachwycać się kreatywnością naszych dziewczyn i zachwycać ich geniuszem. Ole!

Zdjęcie pochodzi ze strony http://www.tarnogorski.pl/node/4187

sobota, 30 marca 2013

Sherlock Holmes - odc. 13 i ostatni


Ślady na butach Blacka wskazywały na to, że jest złodziejem, zabójcą bądź handlarzem nielegalnym towarem. Stąd też miał dużo pieniędzy. Przeczuwałem,
że nas zaatakuje, kiedy wejdziemy do jego domu, bo wiemy za dużo i przywieźliśmy kobietę, która mogłam nam powiedzieć jeszcze więcej. Chciał się nas pozbyć żeby móc spokojnie działać. – ciągnął swoją wypowiedź Holmes – W końcu odwieźliśmy Jenę do jej domu, w którym czuła się bezpieczna, a przestępcę zamknęliśmy
w więzieniu, przy pomocy policji. – detektyw uśmiechnął się do przyjaciela i opadł bezwładnie na swoje siedzenie. Był bardzo zmęczony. Watson odwzajemnił jego uśmiech, sprawa została zakończona.
Po powrocie do mieszkania na Baker Street detektywi zjedli obfitą kolację,
a Holmes wyjął skrzypce i zaczął tworzyć własne, piękne melodie, których Watson słuchał z zachwytem i podziwem. Patrzył na przyjaciela, tak, jak się patrzy na swój jedyny i najważniejszy autorytet.
Przy dźwiękach wypływających spod smyczka, oczekiwali nadejścia kolejnej zagadki…

piątek, 29 marca 2013

Sherlock Holmes - odc. 12


- Wyjaśnisz mi jak wymyśliłeś rozwiązanie tej zagadki przyjacielu?
- No dobrze. – odpowiedział mu Sherlock i wygodniej rozsiadł się na swoim miejscu – Kiedy ten mężczyzna, Peter, przyszedł do nas po raz pierwszy, przyjrzałem mu się dokładnie. Nie miał żadnego loga banku na podeszwie.
Za to sposób w jaki były zużyte jego buty wskazywał na to, że często w nich biega.
A poza tym sam fakt, że były to kowbojki, wykluczał go z grona pracowników banku. Podobno przyszedł do nas prosto z pracy. Sposób w jaki mówił o Jenie był sztuczny, zauważyłem, że udaje uczucie o jakim opowiadał. Później, kiedy dotarliśmy
do zniszczonego domu wiedziałem, że czegoś tam szukano. Kiedy obszedłem dom po śladach butów Jeny, zobaczyłem pozostałości po cygańskim obozie, a także znalazłem kobiecą chustę, taką jakie noszą Cyganki, i list napisany w ich języku, który udało mi się przetłumaczyć. Brzmiał tak: „Witaj Jena. Tu Twój ojciec Jovani, przyjedziemy po Ciebie we wtorek. Do zobaczenia.” - Holmes uśmiechnął się szeroko i odetchnął – Wiem też, że w domu Blacka nie było żadnych dzieci,
nie zostawiłby ich samych, poza tym kobieta nie siedziałaby tak spokojnie w wozie swojego przyjaciela, tylko jak najszybciej by do nich wróciła. Obok łóżka służącej znalazłem nóż, najprawdopodobniej popełniła samobójstwo, a rana z tyłu głowy spowodowana była tym, że wcześniej rzuciła się ze schodów – po drodze na górę widziałem krew na jednym ze stopni. Gdy wyszedłem wtedy w nocy z mieszkania przy Baker Street, byłem u swojego znajomego, żeby dowiedzieć się, czy cygańska wioska nadal jest tam gdzie była jeszcze pół roku temu. Przewidziałem też, że kiedy wrócimy do Brenn będziemy nieproszonymi gośćmi. Wziąłem więc broń i mapę,
na wypadek gdybyśmy się zgubili. Widać się przydała. Celowo nie ładowałem broni przy Cyganach, wiedziałem doskonale, że to niepotrzebne. Wystarczy sam widok lśniącego pistoletu. Poza tym nie chciałem robić nikomu krzywdy. Przeczuwałem,
że Jena mogła wychować się w tym cygańskim plemieniu, a Black mógł ją porwać pod pretekstem uwolnienia jej z pośród złych ludzi, nie mam tylko pojęcia po co? 

czwartek, 28 marca 2013

Sherlock Holmes - odc. 11


- Czy to twoja żona? Czy brałeś z nią ślub? I dlaczego chciałeś ją zabić? –
po chwili ciszy rozkazał – Odpowiadaj, ale już!
- Nie, nie jest moją żoną. Nie brałem z nią ślubu. Chciałem zabić
was wszystkich, bo wiecie zbyt dużo o mnie i o moim życiu. A przy okazji pozbyłbym się najniebezpieczniejszego detektywa w okolicy.

- Chce pani z nim porozmawiać? – zwrócił się od Jeny, która przecząco pokręciła głową, po czym rzekł do Watsona – zadzwoń na policję, niech tutaj niezwłocznie przyjadą. Podkreśl, że to moja prośba.
Po niecałych dziesięciu minutach przyjechała dorożka policjantów. Holmes zdał im krótką relację, po której funkcjonariusze wzięli Petera Blacka
na przesłuchanie. Po kilku tygodniach połączono z nim wszystkie pozostałe przestępstwa i mężczyzna dostał surową karę za wszystkie morderstwa, próby morderstw, pobicia i kradzieże.
Detektyw i Watson odwieźli Jenę do cygańskiej wioski, po czym poprosili Jovani’ego, aby ich odwiózł na peron. Jego syn zajął się kobietą.
W drodze powrotnej, właściwie od razu po wejściu do przedziału, Watson parząc wyczekującym wzrokiem na Holmesa zapytał: 

środa, 27 marca 2013

Sherlock Holmes - odc. 10


Po dziesięciu minutach dotarli do domu Blacka i spokojnie wysiedli z dorożki. Holmes szedł pierwszy. Nie zapukał, tylko otworzył drzwi i wszedł do środka. Kobieta weszła tuż za nim, ciągnąc za sobą Watsona. W środku zastali idealny porządek.
Nie było już pociętych mebli ani pozrzucanych obrazów. Wnętrze domu wyglądało tak, jakby nic się tam nie stało. Holmes wyczuł podstęp i zasłonił sobą Jenę. Watson nie zrozumiał zupełnie co się dzieje.
- Peter wyjdź z ukrycia! – krzyknął Holmes, uważnie przyglądając się każdemu szczegółowi wnętrza. Wyjął pistolet, tym razem z nabojem, i wycelował przed siebie gotowy do strzału.
Nagle usłyszał brzęk stali, jakby wyciągnięcie miecza z pochwy, dochodził on z za kanapy. Holmes rzucił pistolet Watsonowi i skoczył w tamtą stronę. Peter wstał
i chciał z nim walczyć, ale był zbyt wolny. Sherlock chwycił go za rękę trzymającą miecz, w taki sposób, że broń z niej wypadła, po czym wykręcił mu rękę do tyłu
i położył twarzą do ziemi, dociskając plecy kolanem.

wtorek, 26 marca 2013

Sherlock Holmes - odc. 9


Holmes odwrócił się i wyszedł, za nim kobieta i na końcu Watson. Jena cały czas oglądała się w tył na stojącego w drzwiach Cygana.
- Czyżby naprawdę dobrze ją traktował? Czy ona żywi do niego jakieś uczucie? – rozmyślał Sherlock zmierzając w stronę powozu. – Nigdy nie rozumiałem ludzkich uczuć, a szczególnie kobiecych.
Wsiedli do dorożki, którą Holmes w roli woźnicy skierował w stronę białego domu Blacków. Po chwili zatrzymał ją i przeszedł do tyłu, chociaż nie byli jeszcze
na miejscu. Otworzył drzwiczki i zapytał:
- Chcesz wracać do Petera, Jeno?
- Nie, nie chcę wracać do domu tego człowieka. Z nim nigdy nie byłam szczęśliwa.
- Zawiozę cię tam, – powiedział załamany detektyw – żebyś mogła porozmawiać ze swoim mężem. Potem zrobisz jak będziesz uważała za stosowne.
- Dobrze panie Holmes pojadę, porozmawiam z nim. On nie jest moim mężem, uprowadził mnie od Cyganów, wśród których się wychowałam, a panowie teraz mnie od nich zabrali. Proszę tylko żebyście mnie tam nie zostawiali z nim samej. Boję się, że znowu będzie próbował coś mi zrobić.
- Co?! Czy on panią krzywdził? – zapytał z wściekłością w głosie Watson.
-Tak. Bił mnie, kiedy był pijany, co zdarzało mu się bardzo często.
- Dobrze. Dosyć już tego gadania. Za dziesięć minut będziemy na miejscu. – powiedział spokojnym głosem Sherlock – Niech się pani nie boi, będziemy z panią. Będzie dobrze.
- Może nam pani zaufać. – dorzucił doktor. 

poniedziałek, 25 marca 2013

Sherlock Holmes - odc. 8


Jovani stanął jak wryty z otwartymi ustami. Na ten widok Watson zaczął chichotać, a Holmes znacząco się uśmiechnął, zachęcając mężczyznę do mówienia.
- To prawda, zabrałem Jenę z piekła jakie zgotował jej ten Black. Jest w moim wozie na poddaszu, o którym nikt nie wiedział. Wychowałem ją i chcę ją chronić,
ona sama prosiła mnie o pomoc. – tłumaczył – Nie zabiłem jednak jej służącej,
ani nie rozkazałem jej zabić. Puściłem ją wolno, po czterech dniach, kiedy powiedziała mi, że chce wyjść.
- Zaprowadź nas do swojego wozu – powiedział Sherlock.
Mężczyzna posłusznie ruszył w stronę największego z domów na kołach, które tam stały. Otworzył drzwi i wpuścił gości do środka. Holmes bez problemu znalazł właz na wyższe piętro wozu. Zajrzał tam i ujrzał piękną kobietę. Poprosił ją,
aby zeszła na dół, a ona bez protestów ruszyła jego śladem.
- Jeśli mogę, a wiem, że mogę, zabiorę teraz Jenę do domu Blacka. – powiedział detektyw, na co Jovani zgodził się skinieniem głowy. – Do widzenia. 

niedziela, 24 marca 2013

Sherlock Holmes - odc. 7


Holmes z uśmiechem nacisnął spust, a Watson głośno wciągnął powietrze, jakby to miało w czymś pomóc. Dało się jednak tylko usłyszeć szczęk pistoletu
i nic więcej. Holmes celowo nie wprowadził naboju. Zostawił na chwilę przestraszonego oprawcę, który nagle stał się ofiarą, i zajął się rozwiązywaniem doktora. Potem razem wsadzili związanego na tył dorożki. Watson został z nim,
a Holmes stał się woźnicą. Złapał za lejce i pognał konie dokładnie w kierunku,
z którego przyjechali. Po drodze skręcili jednak w boczną dróżkę i przejechali obok białego domu Petera Blacka. Po około piętnastu minutach szaleńczej jazdy, konie zostały zatrzymane przez detektywa. Znaleźli się przy wejściu do cygańskiego obozu. Holmes otworzył drzwiczki dorożki i wyszarpał z niej związanego mężczyznę. Przystawił mu nadal nienaładowaną broń do skroni.
- Ojciec tego mężczyzny ma wyjść tu, na środek, ma mi się pokazać. – powiedział donośnym głosem Sherlock. – Już! Wychodź!
Z tłumu wyłonił się wysoki, dobrze zbudowany, ciemnoskóry Cygan, chociaż kolor skóry miał bardziej jak Murzyn.
- Rozejdźcie się wszyscy do siebie i nie ważcie się krzywdzić tych ludzi, bo pożałujecie! – krzyknął mężczyzna, a ciszej, podając rękę Holmesowi powiedział – Nazywam się Jovani. Jestem ojcem tego związanego młodzieńca. Jak mogę panu pomóc?
- Witam. Ja nazywam się Holmes. Watsonie, rozwiąż chłopaka. –
poprosił przyjaciela, by następnie rzec do Jovani’ego – może pan być spokojny, nic nie grozi ani panu, ani jemu. Chcę tylko dowiedzieć się, co pan zrobił ze swoją przyjaciółką Jeną Black, którą kazał pan swojemu synowi zabrać z Brenn i dlaczego zabił pan jej służącą?

sobota, 23 marca 2013

Sherlock Holmes - odc. 6


- Gdzie jest kobieta, którą kazano ci zabrać sprzed białego domu w Brenn?
Co z nią zrobiłeś? – zapytał mierząc do niego z pistoletu.
- Nie wiem o kim mówisz. – rzekł pewnym głosem - Jaka kobieta? Skąd?
Po co?
- Porwałeś niejaką Jenę Black z Brenn w ubiegły wtorek. Wsiadła do Twojej dorożki i ani się nie spostrzegła kiedy ją tu przywiozłeś. – wyjaśnił Holmes – Była
z drugą kobietą, Murzynką, którą nastraszyłeś i wypuściłeś po kilku dniach.
Z każdym słowem mężczyzna leżący na ziemi był bardziej blady, widać było jak ucieka wzrokiem i zaczyna się trząść. Detektyw wiedział już, że dobrze trafił.
- To jak? Powiesz mi w końcu gdzie ona jest? – powiedział celując wyraźnie
w kolano mężczyzny.
- Tak! Powiem wszystko, tylko błagam nie strzelaj. – Holmes nie przestał celować w nogę Cygana, który coraz bardziej bladł. – Dostałem polecenie
od swojego ojca, aby zabrać tę kobietę. Postąpiłem z nią tak jak z tobą, tyle że wtedy ojciec tu przyjechał i na nas czekał. Zabrał obie kobiety do swojego wozu i odjechali. Mogę tylko powiedzieć, gdzie jej nie zabrał. Nie ma jej w wiosce, bo gdyby tam była to po pierwsze inne kobiety by ją zabiły bez wahania, a po drugie sam bym ją widział, bo jeszcze przed godziną tam byłem. Naprawdę nie wiem gdzie mógł ją zabrać. Proszę, nie! Nie strzelaj!

Najaktywniejsi czytelnicy lutego

Natalia Hekalik - kl. 3d
Izabella Nowak - kl. 3b
Joanna Wiśniewska - kl. 3d

czwartek, 21 marca 2013

Sherlock Holmes - odc. 5


- Jurto o świcie znów wyruszamy do Brenn. – powiedział Holmes – Lepiej połóż się spać, bo jutro nic nie zrozumiesz, a to, co chcę ci przekazać jest zaskakujące. – Sherlock ze wzroku Watsona wyczytał, że ten chce już poznać szczegóły, więc powiedział – Drogi przyjacielu, wszystko wytłumaczę ci jutro. Teraz jesteś zbyt zmęczony, żeby to zrozumieć. Jeszcze nie czas.
Doktor ustąpił. Szybko dopił herbatę, odłożył książkę i wyszedł z pokoju, żegnając Holmesa skinieniem głowy.

Nazajutrz, kiedy byli już w Brenn, wsiedli do dorożki, aby dojechać w miejsce znane tylko Sherlockowi i woźnicy. Nagle detektyw zbladł, potem zaczął robić się wściekły.
- Zatrzymaj się! – krzyknął, ale w tej chwili woźnica strzelił z bata i konie pognały jeszcze szybciej, niż kilka sekund temu.
Watson siedział, blady z przerażenia i cały się trząsł. Za to Holmes, jak zwykle w takich sytuacjach, w pełni opanowany, wyjął z kieszeni mapę, rozwinął ją i wiódł
po niej palcem. Śledził drogę, którą jechali, żeby wiedzieć gdzie się znajdą, kiedy mężczyzna ich zostawi. Liczył się też z tym, że może chcieć pozbawić ich życia.
Nagle dorożka zatrzymała się. Watson był pod wrażeniem, nigdy nie widział tak zdyscyplinowanych koni. Ale jego zachwyt nie trwał długo. Drzwi powozu otworzyły się z trzaskiem i do środka wpadł umięśniony, wysportowany młody Cygan. Doktor nie zdążył mu się dokładnie przyjrzeć, ale Holmes wychwycił wszystkie szczegóły z jego wyglądu. Mężczyzna siłą wyciągnął ich na otwartą przestrzeń, detektyw na szczęście dokładnie wiedział gdzie są. Kazał im paść na kolana
i skrzyżować ręce za głowami, co zrobili niezbyt szybko, jak i również niezbyt chętnie. Dookoła nie było żadnego innego człowieka, ale stał tam maleńki domek. Zapewne tam miał zamiar ich zostawić. Cygan zaczął wiązać Watsona – na szczęście – pomyślał Holmes. Kiedy tylko niczego nieświadomy osiłek zbliżył się do chudego detektywa, tez zamachnął się i uderzył go pięścią w żuchwę. Oprawca stał oniemiały. Wtedy to Sherlock przejął pałeczkę. Trenował boks przez wiele lat, więc nietrudno było mu się rozprawić z tak niewprawnym w walce przeciwnikiem. Chwilę później
to silny Cygan leżał związany na ziemi, a Sherlock stał nad nim z szyderczym uśmiechem i patrzył mu prosto w oczy. 

środa, 20 marca 2013

Sherlock Holmes - odc. 4


Peter nie odezwał się nawet słowem, kiedy wychodzili, podał im tylko rękę
na pożegnanie.
W czasie drogi powrotnej do Londynu Sherlock był bardzo radosny. Cały czas rozmawiał o czymś z doktorem, wspominali stare zagadki, śmiali się, z czego Watson wywnioskował, że sprawa jest na dobrej drodze do rozwiązania. A może już jest rozwiązana?
Kiedy weszli do mieszkania na Baker Street, poczuli, jak bardzo są zziębnięci. Watson wyglądał jakby miał odmrożone ręce, a Holmes miał czerwony nos i dłonie, których nie włożył do kieszeni płaszcza. Od razu podano im gorącą herbatę.
Po kolacji doktor położył się i powoli zasypiał. Widział, a może bardziej słyszał, jeszcze tylko jak detektyw rozkłada swoje mapy. Zapewne poszukiwał na nich potwierdzenia swej teorii. - Uda mu się - pomyślał i zasnął.
Obudził go głośny wybuch śmiechu Holmesa. Chwilę potem trzasnęły drzwi, co wyrwało go ze snu już zupełnie. Spojrzał na zegar, było po dziesiątej wieczorem, gdzie znowu poniosło tego Sherlocka? Co on wymyślił? Te pytania pozostaną
beż odpowiedzi w głowie Watsona, aż do rozwiązania zagadki. Doskonale o tym wiedział. Znalazł jeszcze trochę zimnego napoju na dnie dzbanka i wziął jakąś książkę z półki. Zdecydował, że zaczeka na przyjaciela, aż ten wróci do domu
i spróbuje z nim porozmawiać.
Około północy czytający doktor usłyszał nadjeżdżającą dorożkę. - Pewnie Holmes - pomyślał. Zszedł na dół, żeby go wpuścić, służąca już pewnie spała. Stanął przed drzwiami, gotów w każdej chwili otworzyć, ale przygotowany też do ataku,
w razie jakiegoś niebezpieczeństwa. Sam nie wiedział, dlaczego czuł się zagrożony. W tym momencie usłyszał delikatne pukanie od drzwi. Otworzył i wtedy dopiero się uspokoił. Po drugiej stronie progu zobaczył wysoką i szczupłą sylwetkę przyjaciela. Kiedy ten przekroczył próg i zamknął za sobą drzwi, na jego twarzy malował się spokój i zmęczenie. Miał szeroki uśmiech – co zdarzało mu się rzadko.
Weszli do pokoju i usiedli. Z oczu przyjaciela doktor wyczytał, że sprawa jest już rozwiązana. 

wtorek, 19 marca 2013

Międzyszkolny Konkurs czytelniczy "Pod Egidą Antyku"


15 marca finaliści Międzyszkolnego Konkursu Czytelniczego udowodnili, że czytanie nadal jest w modzie. W tegorocznej edycji do rywalizacji przystąpiło dwadzieścia dwuosobowych zespołów. Finał konkursu, który został zorganizowany przez mgr Agnieszkę Rozner i mgr Annę Rdes, miał miejsce w auli Gimnazjum nr 2. Uczniowie szkół podstawowych wykazali się dogłębną znajomością mitologii greckiej i rzymskiej, a z kolejnymi zadaniami  zmierzali się ze sprawnością godną Herkulesa. Uczestnicy sprawdzili swą wiedzę
i umiejętności w dziewięciu konkurencjach – między innymi rozpoznawali bogów po biografiach, nazywali i charakteryzowali muzy, identyfikowali mityczne istoty. Kojarząc szczegóły udowodnili, że są bardzo uważnymi czytelnikami.

Nagrody ufundowane między innymi przez Wydział Edukacji Urzędu Miejskiego w Bytomiu wręczyła finalistom i laureatom pani Karina Wyciszkiewicz.
Laureatami szóstej edycji Konkursu zostali:
I miejsce – Dawid Kurek i Magdalena Wolska ze Szkoły Podstawowej nr 38,

II miejsce - Barbara Bryła i Weronika Gargas ze Szkoły Podstawowej nr 4,

III miejsce – Magdalena Wałęga i Marcin Stryjecki ze Szkoły Podstawowej nr 51.
Wszystkim zwycięzcom serdecznie gratulujemy i życzymy kolejnych sukcesów.

Na zakończenie uczestnicy konkursu obejrzeli przedstawienie pt. „Jak rozpętałem wojnę trojańską” przygotowane przez kółko biblioteczne Silva Libris.

Sherlock Holmes - odc. 3


- Nie. Ja nie miałem żadnych problemów – rzucił od niechcenia Black,
po chwili zastanowienia stanowczo dodał – Moja żona też nie.
- Widzę, że jest pan bogaty. Pana praca wymaga częstych wyjazdów z domu, tak? – zapytał Holmes przekrzywiając głowę. – Jest pan ważnym pracownikiem jednego z londyńskich banków – powiedział, chociaż myślał o zupełnie innym rodzaju biznesu.
- Tak – Black miał przestraszoną minę, widać było, że zaskoczyło
go zachowanie Holmesa. – Skąd pan to wiedział ?
- Swobodnie poruszał się pan po Londynie, czyli musi pan tam często bywać. Poza tym na podeszwie ma pan logo banku. Szedł pan zapewne prosto z pracy. – skłamał detektyw.
Nagle Peter pobiegł w stronę pokoju, który należało do Alex. Kiedy otworzył drzwi, krzyknął z przerażenia. Kobieta leżała na łóżku, dookoła niej było pełno krwi. Sherlock przeszedł obok właściciela, podszedł do łóżka i spojrzał na kobietę.
- Zginęła z powodu utraty krwi, ranę zadano nożem w brzuch, zapewne uszkodzono wątrobę. – rzekł – Z tego co widzę ma jeszcze sporą ranę z tyłu głowy. – powiedział to tak obojętnym tonem, że aż ciarki przebiegły po plecach Watsona, który też stał w drzwiach. Co ciekawe Holmes nawet nie dotknął zwłok. – Trzeba poinformować policję o włamaniu i zabójstwie.
Detektyw wyszedł przed dom, zboczył z dróżki i obszedł budynek dookoła, dokładnie przyglądając się śladom kobiecych butów, które były odbite w zaschniętym błocie. Z tyłu domu znalazł miejsce po ognisku i ślady po wozach, które odjechały
w stronę drogi, która biegła jakieś sto, może sto dziesięć jardów od tego miejsca. Zobaczył też miejsca wygniecione w podłożu, które miały kształt kwadratów
lub prostokątów, było ich kilka, o różnej wielkości. Znalazł również sznur, kobiecą chustkę w kwiaty i kartkę papieru, którą dokładnie przeczytał. Po czym odwrócił się
i odszedł w stronę domu. Wszedł do środka tylnymi drzwiami, usiadł i ogrzewał się przy piecu, gdyż mimo wczesnej jesieni, było niezwykle zimno. A właściciel domu razem z doktorem Watsonem wpatrywali się w niego wyczekującymi spojrzeniami,
na co Sherlock nie reagował.
- Watsonie, wracamy do Londynu, jeszcze dzisiaj, popołudniowym pociągiem – rzekł Holmes, po czym wstał i nalał sobie gorącej herbaty.

poniedziałek, 18 marca 2013

Sherlock Holmes - odc. 2


Nazajutrz, o ósmej rano Sherlock Holmes, doktor Watson i Peter Black wsiedli do pociągu jadącego do Brenn. Przez całą drogę detektyw siedział wpatrzony
w okno, na jego twarzy odbijała się obojętność, ale i głębokie zamyślenie. Naprzeciw niego usadowił się Black, który nie odrywał od niego wzroku. Widać liczył,
że Sherlock zdradzi mu choć jedno ze swoich przypuszczeń. Jednak
on, jak to ze słynnymi detektywami bywa, zostawił wszystko dla siebie.
Około dziewiątej dotarli na stacja kolejową, która sprawiała wrażenie opuszczonej. Kiedy ucichły odgłosy odjeżdżającego pociągu, dało się słyszeć zgrzytanie zadaszenia. Wydawało dźwięki przyprawiające o dreszcze.
Po chwili marszu mężczyźni dotarli do dorożki i ruszyli nią w stronę domu Petera. Zajechali przed masywny, wyglądający jak pałac biały dom. Był to trzypiętrowy budynek z wysokimi białymi wieżami, wybudowanymi w narożnikach.
Właściciel od razu zauważył, że coś jest nie tak. Szybko wysiadł z dorożki
i podbiegł do drzwi. Były lekko uchylone. Wszedł do środka i zobaczył niesamowite zniszczenia. Pięknie skórzane fotele, wszystkie jego meble, były porozcinane, połamane i porozrywane. Obrazy ze ścian pozrzucane. Wyglądało na to, że ktoś
tu czegoś szukał. Czegoś bardzo ważnego dla siebie, że zajrzał wszędzie. Peter stanął jak wryty, załamał ręce i bez żadnych uczuć na twarzy, patrzył na zniszczenia.
- Tak jak się spodziewałem. – rzekł Sherlock – Czy ma pan jakichś wrogów
w okolicy? Miał pan w ostatnim czasie jakieś problemy? Czy może pana żona wmieszała się w coś? 

niedziela, 17 marca 2013

Sherlock Holmes - odc. 1


Był późny, jesienny wieczór, kiedy doktor Watson zapukał do drzwi domu Holmesa przy Baker Street. Kolacja była już przygotowana.
            -Dawno nie mieliśmy tu żadnych gości Watsonie. – rzekł Sherlock.
W tej właśnie chwili rozległ się dzwonek do drzwi, które zostały otworzone przez służącą.
            - Skąd wiedziałeś, - zapytał doktor- że ktoś przyjdzie po pomoc jeszcze
tej nocy? Mówił ci o tym wcześniej?
            W drzwiach stanął wysoki, czarnooki mężczyzna, ubrany w długi, czarny płaszcz, kowbojskie, czarne buty i kapelusz. Nie wyróżniał się niczym spośród setek innych ludzi krążących w tym czasie po ulicach Londynu.
            - Witam panie Holmes. – rzekł, a jego głos okazał się niezwykle niski. Watson mimowolnie szeroko uśmiechnął się na jego dźwięk. – Mój dobry przyjaciel powiedział, że kiedyś pan mu pomógł. Więc przybyłem do pana z gorącą prośbą.
            - Proszę usiąść wygodnie, zaraz dostanie pan herbatę. Musi się pan uspokoić. Proszę zacząć od początku. Zdradzi mi pan swoje imię?
            - Przepraszam, cóż za wpadka. Jestem Peter Black. Przybywam z Brenn’y.
            - Miło mi. Ja, jak pan już wie, nazywam się Sherlock Holmes. Co się stało,
że przybywa pan do mnie szukać pomocy?
            - Może zacznę od tego, że Brenn to mała miejscowość położona dwadzieścia mil na zachód od Londynu. Jestem bogatym człowiekiem i do tej pory żyło mi się wspaniale. Mam trójkę dzieci i wspaniałą żonę, która niedawno wyszła ze służącą, żeby kupić suknie. To miały być prezenty dla naszych córek. Wyszły we wtorek, służąca wróciła do domu wczoraj. Nie rozumie zupełnie co się do niej mówi,
nie wie, co robi. Chyba oszalała. Nie potrafi nam też odpowiedzieć na pytanie,
co stało się z moją żoną.
 - Watsonie, dzisiaj jest sobota, tak? – rzekł Holmes, po czym zwrócił się
do przybysza – Kiedy dokładnie kobiety wyszły i w jakie miejsce miały się udać?
            - Moja ukochana wyszła z domu po południu, we wtorek dwunastego listopada. – powiedział Peter, ale te słowa zabrzmiały sztucznie w uszach detektywa. – Miała razem ze służącą jechać do Londynu. Moja żona nazywa się Jena, a służąca Alex. Nie wiem jakie jest jej prawdziwe imię. Jest Murzynką, nigdy też nie poznałem jej nazwiska.
            - Myślę, że tyle informacji jak na razie nam wystarczy. Jutro o świcie wyruszymy razem z panem do Brenn. – rzekł Holmes.

Klaudia oraz Beata laureatkami konkursu literackiego.


Uczennice naszej szkoły: Klaudia Maniecka z klasy 2b oraz Beata Skop z klasy 3d brały udział w konkursie literackim Sherlock Holmes przedstawia swoją historię. Konkurs został zorganizowany przez Młodzieżowy Dom Kultury nr 1 w Bytomiu i był przeznaczony dla uczniów szkół gimnazjalnych z województwa śląskiego.  Zadaniem uczestników było napisanie opowiadania o tematyce detektywistycznej, kryminalnej lub sensacyjnej.  Z wielką radością informujemy, że  młode pisarki zdobyły  ex aequo trzecie miejsce. Gratulujemy i życzymy kolejnych sukcesów! Praca Klaudii zostanie opublikowana na naszym blogu. Przyjemnej lektury.

środa, 13 marca 2013

IX Rejonowy Turniej Trójmagiczny

8 marca 2013 r. trzy drużyny reprezentujące naszą szkołę wzięły udział IX Rejonowym Turnieju Trójmagicznym, który w tym roku odbył się MDK w Chorzowie. W tej magicznej podróży towarzyszyła Pani mgr Paulina Starzyk. Nasi młodzi adepci magii: SandraCichy, Łukasz Cichy, Nadia Rostek, Igor Rostek, Joanna Wiśniewska i Dominik Kloska rywalizowali z 39 drużynami z innych szkół, w tym z Chorzowa, Siemianowic Śląskich, Świętochłowic oraz Bytomia. W tym roku niestety nie przeszliśmy do wielkiego finału, ale nikt z naszych zawodników nie rozpacza. W przyszłym roku spróbujemy podobnie.

piątek, 8 marca 2013

Termin Miejskiego Konkursu Czytelniczego

Mamy zaszczyt zaprosić uczestników konkursu wraz z opiekunem na finał Miejskiego Konkursu czytelniczego Pod Egidą Antyku, który odbędzie się 15 marca (piątek) 2013 r. w siedzibie Gimnazjum nr 2 w Bytomiu (pl. Klasztorny 2).

czwartek, 7 marca 2013

Czytelnicza klasa roku - punktacja za luty 2013

I A - 82
I B - 91
I C - 112
I D - 68
I E - 59
I F - 44
II A - 180
II B - 375
II C - 213
II D - 66
II E - 33
II F - 23
II G - 24
III A - 119
III B - 424
III C - 68
III D - 83
III E - 47
III F - 48