środa, 27 stycznia 2010

(NIE)FIKCYJNY PAMIĘTNIK (NIE)ZBUNTOWANEJ NASTOLATKI



Drogi pamiętniczku!

Dzień jak zwykle zaczął się tragicznie- bełkotem mojego irytującego brata na temat tylko jemu wiadomych bzdur.Nie wiem dlaczego w ogóle uważa, że mnie to interesuje,B. jest żywym dowodem na to, że mężczyźni dojrzewają tylko do 3 roku życia a potem już tylko rosną. A u niego
z tym wzrostem to też nie do końca prawda…
Mój dzień rozpoczął się jak dobry film Hitchcocka- zaczęło się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie już tylko rosło.
Poszłam do odpowiedzi z fizyki i zrobiłam oczy jak pięć złotych, udowadniając tym samym nowe prawo fizyczne
na temat rozpiętości oka ludzkiego w oczodole.
Następnie na przerwie, denerwująca mnie jak zwykle męska część mojej klasy, wpadła na genialny pomysł sprawdzenia pływalności swoich śmierdzących skarpetek w szkolnej toalecie. Skończyło się to ogólną powodzią na drugim piętrze.
Uroczy wodospad na schodach zaskoczył nową panią
z polskiego powodując jej głośny upadek, któremu towarzyszył potok różnych dziwnych słów, – których znaczenia nikt
mi nie chce wytłumaczyć. Druga lekcja przebiegła w miarę spokojnie, gdyby nie to, że pewien mądry człowiek siedzący
z otwartym parasolem nad głową zaczął w panice krzyczeć coś
na temat spadających z sufitu cegieł - tylko w mojej szkole można zaobserwować takie anomalne zjawiska pogodowe.
Niestety nie był to koniec…
Rysia i Helga



1 komentarz: