wtorek, 9 lutego 2010

(NIE) FIKCYJNY PAMIĘTNIK (NIE) ZBUNTOWANEJ NASTOLATKI



Drogi pamiętniczku!


Wracałam ze szkoły rzadko uczęszczaną ulicą Szymanowskiego, gdy nagle na środku drogi zobaczyłam martwy drób.
Widok dość niecodzienny, jednak mieszkam w tym mieście już 15 lat
i wiem, że można tu spodziewać się wszystkiego.
Zaczęłam snuć spekulacje na temat dziwnego położenie owego drobiu, być może wyrzucił
go przez okno
jakiś niezadowolony z pomysłu na obiad swojej żony, niestabilny emocjonalnie mężczyzna.
Tak, tak to z pewnością był mężczyzna, żadna przedstawicielka płci pięknej nie wyrzuciłaby dorodnego kurczęcia przez okno,
w jakimkolwiek celu.
Mając przed sobą perspektywę spędzenia kolejnego nudnego dnia
w domu, wykonując obowiązki całej mojej rodziny, postanowiłam udać się do miejsca spotkań jakże licznej, elitarnej części mojej szkoły czyli parku miejskiego. Kiedy dotarłam już na miejsce cudem unikając trzy razy śmierci (staruszka z parasolką, pokaźnych rozmiarów dachówka spadająca z dachu czy stary, rozklekotany Maluch, pędzący z prędkością znacznie przekraczająca jego możliwości), spostrzegłam trzy baraszkujące między drzewami wiewiórki, które z gracją wywijały ogonami. Poczułam ukłucie zazdrości! Osoba o tak zaawansowanym rozwoju społecznym
i intelektualnym jak ja w porównaniu z tymi małym, nieświadomymi
i ograniczonymi stworzeniami obecnie znajduje się w epoce kamienia łupanego, jeżeli chodzi
o kontakty towarzyskie. Moje życie emocjonalne ogranicza się tylko
i wyłącznie do…..


Rysia i Helga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz