sobota, 5 stycznia 2013

Ojciec - odc. II


Ojciec odwiedzał nas raz na trzy lub cztery miesiące. Zostawał wtedy na cały tydzień
i znów wracał do Bostonu konno. Był bardzo utalentowanym wojownikiem. Oprócz świetnego posługiwania się muszkietem, potrafił dobrze walczyć mieczem, a nawet strzelać
z łuku. Łucznictwa nauczył James`a – najstarszego z moich braci. Było to w czasie, gdy ojciec został z nami dłużej niż zwykle.
Jak dobrze pamiętam z jego opowiadań, awansował w 1766 r. na oficera brytyjskiego plutonu. Jednak wtedy nastąpił czas zmian – początek rewolucji przeciw Koronie zbliżał się coraz szybciej. Ojciec nasz nie był zapalonym lojalistą – tak mówiono wtedy na ludzi wiernych Koronie. Do wojska brytyjskiego zaciągnął się w 1750 r., lecz urodził się w kolonii i czuł się bardziej Amerykaninem niż Brytyjczykiem. Czerwony mundur zabraniał mu pokazywania innym, że jest patriotą, jak nazywano tych, którzy chcieli wyzwolić się spod jarzma Wielkiej Brytanii). Jego kompani z wojska zabiliby go, gdyby znali prawdę. Tak więc wyglądało nasze życie, życie naszego ojca. Do czasu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz