- Nie. Ja nie miałem żadnych problemów
– rzucił od niechcenia Black,
po chwili zastanowienia stanowczo dodał – Moja żona też nie.
po chwili zastanowienia stanowczo dodał – Moja żona też nie.
- Widzę, że jest pan bogaty. Pana
praca wymaga częstych wyjazdów z domu, tak? – zapytał Holmes przekrzywiając
głowę. – Jest pan ważnym pracownikiem jednego z londyńskich banków –
powiedział, chociaż myślał o zupełnie innym rodzaju biznesu.
- Tak – Black miał przestraszoną minę,
widać było, że zaskoczyło
go zachowanie Holmesa. – Skąd pan to wiedział ?
go zachowanie Holmesa. – Skąd pan to wiedział ?
- Swobodnie poruszał się pan po
Londynie, czyli musi pan tam często bywać. Poza tym na podeszwie ma pan logo
banku. Szedł pan zapewne prosto z pracy. – skłamał detektyw.
Nagle Peter pobiegł w stronę pokoju,
który należało do Alex. Kiedy otworzył drzwi, krzyknął z przerażenia. Kobieta
leżała na łóżku, dookoła niej było pełno krwi. Sherlock przeszedł obok
właściciela, podszedł do łóżka i spojrzał na kobietę.
- Zginęła z powodu utraty krwi, ranę
zadano nożem w brzuch, zapewne uszkodzono wątrobę. – rzekł – Z tego co widzę ma
jeszcze sporą ranę z tyłu głowy. – powiedział to tak obojętnym tonem, że aż
ciarki przebiegły po plecach Watsona, który też stał w drzwiach. Co ciekawe
Holmes nawet nie dotknął zwłok. – Trzeba poinformować policję o włamaniu i
zabójstwie.
Detektyw wyszedł przed dom, zboczył z
dróżki i obszedł budynek dookoła, dokładnie przyglądając się śladom kobiecych butów,
które były odbite w zaschniętym błocie. Z tyłu domu znalazł miejsce po ognisku
i ślady po wozach, które odjechały
w stronę drogi, która biegła jakieś sto, może sto dziesięć jardów od tego miejsca. Zobaczył też miejsca wygniecione w podłożu, które miały kształt kwadratów
lub prostokątów, było ich kilka, o różnej wielkości. Znalazł również sznur, kobiecą chustkę w kwiaty i kartkę papieru, którą dokładnie przeczytał. Po czym odwrócił się
i odszedł w stronę domu. Wszedł do środka tylnymi drzwiami, usiadł i ogrzewał się przy piecu, gdyż mimo wczesnej jesieni, było niezwykle zimno. A właściciel domu razem z doktorem Watsonem wpatrywali się w niego wyczekującymi spojrzeniami,
na co Sherlock nie reagował.
w stronę drogi, która biegła jakieś sto, może sto dziesięć jardów od tego miejsca. Zobaczył też miejsca wygniecione w podłożu, które miały kształt kwadratów
lub prostokątów, było ich kilka, o różnej wielkości. Znalazł również sznur, kobiecą chustkę w kwiaty i kartkę papieru, którą dokładnie przeczytał. Po czym odwrócił się
i odszedł w stronę domu. Wszedł do środka tylnymi drzwiami, usiadł i ogrzewał się przy piecu, gdyż mimo wczesnej jesieni, było niezwykle zimno. A właściciel domu razem z doktorem Watsonem wpatrywali się w niego wyczekującymi spojrzeniami,
na co Sherlock nie reagował.
- Watsonie, wracamy do Londynu,
jeszcze dzisiaj, popołudniowym pociągiem – rzekł Holmes, po czym wstał i nalał
sobie gorącej herbaty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz