niedziela, 17 marca 2013

Sherlock Holmes - odc. 1


Był późny, jesienny wieczór, kiedy doktor Watson zapukał do drzwi domu Holmesa przy Baker Street. Kolacja była już przygotowana.
            -Dawno nie mieliśmy tu żadnych gości Watsonie. – rzekł Sherlock.
W tej właśnie chwili rozległ się dzwonek do drzwi, które zostały otworzone przez służącą.
            - Skąd wiedziałeś, - zapytał doktor- że ktoś przyjdzie po pomoc jeszcze
tej nocy? Mówił ci o tym wcześniej?
            W drzwiach stanął wysoki, czarnooki mężczyzna, ubrany w długi, czarny płaszcz, kowbojskie, czarne buty i kapelusz. Nie wyróżniał się niczym spośród setek innych ludzi krążących w tym czasie po ulicach Londynu.
            - Witam panie Holmes. – rzekł, a jego głos okazał się niezwykle niski. Watson mimowolnie szeroko uśmiechnął się na jego dźwięk. – Mój dobry przyjaciel powiedział, że kiedyś pan mu pomógł. Więc przybyłem do pana z gorącą prośbą.
            - Proszę usiąść wygodnie, zaraz dostanie pan herbatę. Musi się pan uspokoić. Proszę zacząć od początku. Zdradzi mi pan swoje imię?
            - Przepraszam, cóż za wpadka. Jestem Peter Black. Przybywam z Brenn’y.
            - Miło mi. Ja, jak pan już wie, nazywam się Sherlock Holmes. Co się stało,
że przybywa pan do mnie szukać pomocy?
            - Może zacznę od tego, że Brenn to mała miejscowość położona dwadzieścia mil na zachód od Londynu. Jestem bogatym człowiekiem i do tej pory żyło mi się wspaniale. Mam trójkę dzieci i wspaniałą żonę, która niedawno wyszła ze służącą, żeby kupić suknie. To miały być prezenty dla naszych córek. Wyszły we wtorek, służąca wróciła do domu wczoraj. Nie rozumie zupełnie co się do niej mówi,
nie wie, co robi. Chyba oszalała. Nie potrafi nam też odpowiedzieć na pytanie,
co stało się z moją żoną.
 - Watsonie, dzisiaj jest sobota, tak? – rzekł Holmes, po czym zwrócił się
do przybysza – Kiedy dokładnie kobiety wyszły i w jakie miejsce miały się udać?
            - Moja ukochana wyszła z domu po południu, we wtorek dwunastego listopada. – powiedział Peter, ale te słowa zabrzmiały sztucznie w uszach detektywa. – Miała razem ze służącą jechać do Londynu. Moja żona nazywa się Jena, a służąca Alex. Nie wiem jakie jest jej prawdziwe imię. Jest Murzynką, nigdy też nie poznałem jej nazwiska.
            - Myślę, że tyle informacji jak na razie nam wystarczy. Jutro o świcie wyruszymy razem z panem do Brenn. – rzekł Holmes.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz