poniedziałek, 18 marca 2013

Sherlock Holmes - odc. 2


Nazajutrz, o ósmej rano Sherlock Holmes, doktor Watson i Peter Black wsiedli do pociągu jadącego do Brenn. Przez całą drogę detektyw siedział wpatrzony
w okno, na jego twarzy odbijała się obojętność, ale i głębokie zamyślenie. Naprzeciw niego usadowił się Black, który nie odrywał od niego wzroku. Widać liczył,
że Sherlock zdradzi mu choć jedno ze swoich przypuszczeń. Jednak
on, jak to ze słynnymi detektywami bywa, zostawił wszystko dla siebie.
Około dziewiątej dotarli na stacja kolejową, która sprawiała wrażenie opuszczonej. Kiedy ucichły odgłosy odjeżdżającego pociągu, dało się słyszeć zgrzytanie zadaszenia. Wydawało dźwięki przyprawiające o dreszcze.
Po chwili marszu mężczyźni dotarli do dorożki i ruszyli nią w stronę domu Petera. Zajechali przed masywny, wyglądający jak pałac biały dom. Był to trzypiętrowy budynek z wysokimi białymi wieżami, wybudowanymi w narożnikach.
Właściciel od razu zauważył, że coś jest nie tak. Szybko wysiadł z dorożki
i podbiegł do drzwi. Były lekko uchylone. Wszedł do środka i zobaczył niesamowite zniszczenia. Pięknie skórzane fotele, wszystkie jego meble, były porozcinane, połamane i porozrywane. Obrazy ze ścian pozrzucane. Wyglądało na to, że ktoś
tu czegoś szukał. Czegoś bardzo ważnego dla siebie, że zajrzał wszędzie. Peter stanął jak wryty, załamał ręce i bez żadnych uczuć na twarzy, patrzył na zniszczenia.
- Tak jak się spodziewałem. – rzekł Sherlock – Czy ma pan jakichś wrogów
w okolicy? Miał pan w ostatnim czasie jakieś problemy? Czy może pana żona wmieszała się w coś? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz